środa, 20 listopada 2013

11.10.2013 r. - Poloniada 2013

Oczywiście wszystko zaczęło się ze sporą obsuwą, więc od początku było zdzielana pa ruski :P. Wyglądało to wszystko tak, że po scenie miotał się mąż naszej pani profesor (matki Joanny od Polaków), 15 lat od niej młodszy artysta (podobno jakiś śpiewak czy coś w tej podobie) w każdym razie na kilometr widać, że urodzony jako zwierzę estradowe. Tym razem bawił się w konferansjera zapowiadając kolejnych gości. Najpierw mruczał obok mikrofonu pan ambasador, potem jeszcze dalej od mikrofonu mruczał konsul z Irkucka. Następnie jeszcze paru działaczy lokalnego szczebla, a potem przyszedł czas na program artystyczny. Ciekawym, elementem części powitalno-oficjalnej była oprawa dźwiękowa, która przypominała muzyczkę z Familiady, albo innego bzdurnego teleturnieju z pseudofanfarami na wyjście każdego kolejnego gościa. Wystąpiło parę zespołów pieśni i tańca, np. Sibirski Krakowiak i Łowiczanka. Czterdziestoletnie panie wbite w łowickie pasiaki i kukające, podczas gdy chłopiec panny szuka, były bardzo słodkie. Oczywiście językiem urzędowym był rosyjski. Piosenki były po polsku, ale wszystkie zapowiedzi, podziękowania i historyczne wstawki były po rosyjsku. W tym kontekście niezwykle uroczo brzmiały patriotyczne piosenki wykonywane z ogromnym zaangażowaniem przez ludzi ledwo mówiących po polsku.

Przebudzenie Krakusów:

"Harda u nas dusa,
Nie boim się Rusa, Prusa!
Dość nas natyrpali,
Bijwa Prusów i Moskali.
Bierzwa za obuszki,
Pójdźwa wszyscy do Kościuszki!
Bierzwa kosy, bierzwa dzidy,
Otrząśnijwa się z tej biedy,
Bijwa wszyscy wraz Moskali,
Bo nas się dość natyrpali!"

A także "Pożegnanie ojczyzny" znanego masona i targowiczanina Ogińskiego, który tak strasznie tęsknił za utraconym, ukochanym krajem, jak ci syberyjscy zesłańcy, choć pewnie w tej strasznej Florencji było mu dużo ciężej, niż im tu, na wczasach robotniczych. Był też zespół dziecięcy śpiewający równie polską i patriotyczną pieśń "Dziesięcioro murzyniątków" :P A na koniec konferansjer dał się poznać jako świetny śpiewak i zaśpiewał najbardziej polską piosenkę czyli hymn ukraińskiej kozaczyzny "Sokoły", od której bardziej polskie są już chyba tylko pierogi ruskie.

Wycyganiłyśmy z O. bilety na jutrzejszy koncert słynnej skrzypaczki Katarzyny Dudy, o której ani ja ani O., ani nikt w ogóle nigdy nie słyszał, ale plakaty wiszą w całym mieście, nawet na Leninie, więc nie wypada nie pójść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz