niedziela, 24 listopada 2013

23.10.2013 r. - Sushi po rosyjsku

Rosyjski uniwersytet nie zaprzestaje dostarczania nam atrakcji. Teraz, dla odmiany, nie będzie wody na naszym wydziale, więc do końca tygodnia zajęcia zostają przeniesione do budynku głównego. Bardzo się cieszymy, bo to naprzeciwko naszego akademika. Mamy więc niejaką szansę nie spóźnić się jutro na pierwsze zajęcia.

Wczoraj z dziewczynami zrobiłyśmy na kolację sushi. Nie dość, że było to pierwsze sushi, jakie w życiu robiłam, to jeszcze było to sushi rosyjskie czyli... z kawiorem :P. Wyszło nawet niezłe, choć ryż był trochę niedogotowany, a w ogóle do sushi jest chyba jakiś specjalny, ale w sumie takie domowe sushi bardzo nie różni się od tego za grubą kasę w knajpie, albo, co bardziej prawdopodobne, ja się po prostu nie znam :P. Dowiedziałam się przy tej okazji że ryby dzielą się na czerwone i białe, i do sushi musi być czerwona. Kurcze, całe życie wydawało mi się, że co jak co, ale ryba to białe mięso, a łosoś to tylko wyjątek, który potwierdza regułę. No patrz, człowiek jednak uczy się całe życie. To, czym jednak przede wszystkim to sushi różniło się od takiego z suszarni, to ilość. Normalnie dostajesz na wielkim talerzu kilka małych kawałeczków i dziubiesz to przez pół godziny, bo ci ciągle spada z pałeczek. Nam wyszło tego tyle, że musiałyśmy układać warstwowo na naszej całkiem sporej, skądinąd, desce. Dzięki Bogu nie było pałeczek i jadłyśmy widelcem. :P. Może to i profanacja, ale za to jaka wygodna.

Dzisiaj odebrałyśmy rzeczy po poprzednich zesłańcach z depozytu. Jesteśmy teraz bogatsze o parę garnków, dwie patelnie, mnóstwo talerzy i kubków, ale co najważniejsze, mamy też płytę elektryczną, wprawdzie na jeden, nieduży palniczek, ale na nasze skromne potrzeby dan jednopatelniowych starczy. Nie będziemy tu konfitur smażyć ani bigosu gotować. R. miała dziś zrobić obiad. Ponieważ z wczorajszego sushi zostało mnóstwo ryżu stwierdziła, że zrobi ryż z warzywami. Super, wracamy z T. z zajęć i okazuje się, że jedyne warzywo, jakie było w domu, to ziemniaki. Mamy więc ryż z ziemniakami... już nigdy nie będę się smiać z klusków z makaronem :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz