piątek, 6 marca 2015

J23 znów nadaje

Kochani czytelnicy,

zapewne zastanawialiście się nie raz, co się stało ze Ślepą Myszą. Myśleliście może, że zginęła pożarta przez niedźwiedzie w syberyjskiej tajdze, albo po prostu przestała mieć ciekawe przygody do opowiadania. Otóż: ani jedno, ani drugie. Przez ostatnie pół roku działo się sporo i chyba już trudno będzie tę lukę nadrobić na blogu.

Mysz często zbierała się, żeby coś napisać, ale zawsze coś jej wchodziło w paradę. Teraz, wraz z otwarciem kolejnego rozdziału, w mysim, włóczęgowskim życiorysie nadarza się jednak świetna okazja, by reanimować, odchodzącego w cyberniebyt bloga.

W telegraficznym skrócie ostatnie pół roku przedstawia się następująco:

Wyprawa nad Bajkał zakończyła się 100 procentowym sukcesem. Wśród atrakcji znalazły się m.in. kąpiel w Bajkale o temperaturze 4.5 stopnia i późniejszy nocleg w namiocie na jego brzegu, kilkudniowy pobyt w międzynarodowej komunie na plebani jedynego prawosławnego popa w promieniu 100 km i macaniem rozmaitych szamańskich drzewek ze szmatkami. Wracając do Tomska, Mysz ustanowiła swój rekord życiowy w ilości przejechanych autostopem kilometrów w ciągu jednej doby (1000). Na koniec pobytu w Tomsku, jedyny wart odnotowania fakt, to iż już w połowie czerwca kwitły konwalie.

W drodze powrotnej do Polski, Mysz spędziła kilka dni w stolicy Tatarstanu, Kazaniu, gdzie miała okazję podziwiać pałace Chanów, piękne meczety i rozlewającą się po horyzont rzekę Wołgę. Następny przystanek był w Moskwie, gdzie poza parkiem Gorkiego i parkiem niekochanych już socrealistycznych rzeźb z dziesiątkami Stalinów w różnym stadium rozkładu, nie widziała nic.

Wakacje Mysz spędziła pracując, nie może powiedzieć gdzie, gdyż musiałaby was wtedy zabić. Może jednak zdradzić, że dzięki temu miała okazję pozwiedzać nieco polskie wybrzeże. Pomacać drzewa zabite przez wydmy, połazić po tychże morderczych Łebskich wydmach, które w "Faraonie" grały Sacharę, przeczołgać się przez Mechowskie groty, pochłonąć nieco energii ze starożytnych, gockich kurchanów na Kaszubach, zwiedzić polskie bunkry i niemiecką wyrzutnię rakiet, objeść się ryb na całe życie naprzód i pluskać się przy zachodzie słońca na bezludnych plażach (tak tak, takie miejsca są na Helu nawet w pełni sezonu).

Następnie Mysz spędziła semestr w Warszawie. W tym czasie, jak już wiecie, jej głównym osiągnięciem było ukończenie i obronienie pracy magisterskiej z psychologii. Poza tym odbyła kilka podróży, małych i dużych. Rejs na Kapitanie Borchartdzie z Alicante do Barcelony i zwiedzanie Costa Brava z pewnością zasługują na szczegółowy opis. Tak jak z resztą sylwestrowo-noworoczny rejs na sts Pogorii wokół Korsyki. Może kiedyś się ich doczekają. Na razie, Drodzy Czytelnicy, będziecie jednak czytali o przygodach Myszy na portugalskiej ziemi, gdyż aktualnie Mysz rezyduje w Lizbonie :)

cdn.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz