O tym miejscu już kiedyś pisałam, ale niezbyt szczegółowo i bez ilustracji. W niniejszym tekście postaram się to nadrobić.
Voskresienska gora to najstarsza część
Tomska. Tam wybudowano pierwszą cerkiew (od jej wezwania góra wzięła
swoją nazwę), oraz pierwszą twierdzę, której mizerną rekonstrukcją jest
muzeum historyczne. Dzielnica ta znajduje się w samym centrum miasta,
dwa kroki od Placu Lenina, a na większości ulic brak asfaltu. Zasiedlają
ją głównie drewniane domki, zdecydowanie mniej efektowne niż te, które
Mysz prezentowała w poprzedniej notce. Niemal wszystkie znajdują się w
opłakanym stanie, za to przed większością z nich stoją mercedesy i
beemwice. Domki przynajmniej częściowo pozbawione są kanalizacji, którą
zastępują mieszkańcom uliczne pompy, dokładnie takie jak u
Gałczyńskiego. Na samym szczycie stoi muzeum historii miasta Tomska, do
którego Mysz, jako emerytka, miała darmowy wjazd i głównie dlatego było
warte zwiedzenia. W środku obejrzeć można dość skąpą wystawę typowych
mieszczańskich akcesoriów z czasów carskiej Rosji, jak: haftowane
czepki, malowane talerze, zegary z kukułką i lśniące samowary. Było też
kilka strojów do pomacania. W jednej z sal, w towarzystwie ogromnego
dmuchanego globusa, oraz rozłożonej na ziemi mapy świata mieszka
Sybirak, który opłyną świat. Ściany są obwieszone jego zdjęciami z
podróży, a na półeczkach leżą afrykańskie maski, wypchane ryby i
hinduskie gongi. Pan, poza tym, że ciekawie opowiada, całkiem nieźle gra
na gitarze i odwiedziny u niego były bardzo fajne. Nie wiem tylko jaki
ma to związek z historią miasta. Po obejrzeniu ekspozycji można wdrapać
się na drewnianą wieże obserwacyjną, gdzie stoi wspomniany niegdyś
przeze mnie pluszowy kozak, który przy bliższym poznaniu okazał się być
strażakiem, przynajmniej wg Kota Przewodnika. Ja tam jednak uważam, że
to kozak.
Tuż obok muzeum, na ul. Bakunina, stoi
bardzo ładna cerkiew Zmartwychwstania, gdzie patron ulicy podobno brał
ślub. Co dowodzi tego, że jednak farbowany był z niego anarchista skoro
hołdował takim mieszczańskim przesądom jak sakramenty.
Idąc, a raczej ślizgając się dalej,
doszliśmy do kolejnej cerkwi, tym razem pod wezwaniem Świętej Trójcy,
która jest bardzo klimatyczna, stara, drewniana i pachnąca kadzidłem.
Trafiliśmy akurat na jakieś nabożeństwo i mogliśmy posłuchać jak pięknie
śpiewają prawosławne siostrzyczki.
Wracając do domu, żeby uwieńczyć nasz
cerkiewny tour, zaszliśmy jeszcze do cerkwi Aleksandra Newskiego,
wielkiego księcia włodzimierskiego, który na kanonizację zasłużył sobie
pokonaniem w pięknym stylu wojsk szweckich nad Newą w 1240 r., nomen
omen dnia 15 lipca.
Na koniec dwa zdjęcia nie pochodzące
wprawdzie z opisywanej góry, ale dobrze oddające klimat. Fotografie
zrobione w tym samym miejscu na Prospekcie Komsomolskim przedstawiają
jego dwie strony, jak dwa oblicza Rosji. Niezły widok mają mieszkańcy
tych apartamentów.
Strona lewa - Bogata Rosja:
Strona prawa... :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz