Zaliczyłam pierwszą samotną jazdę na wydział i oczywiście się zgubiłam.
Byłam zmuszona pytać jakichś pijaczków pod sklepem o drogę. Nie umieli
mi wytłumaczyć, ale strasznie się przejęli losem zagubionej Myszki i
uparli się mi pomóc i mnie odprowadzić. Na moje zapewnienia, że nie
trzeba, i z pewnością jakoś sobie poradzę, pozostali głusi. Hm, chyba
jeszcze niezbyt dobrze mówię po rosyjsku. Powlekli się za mną, a ja
tylko modliłam się, żeby nie spotkać po drodze nikogo znajomego.
Jednakże koniec końców udało mi się trafić. Przewidująco wyszłam z
akademika z dużym zapasem czasu, także nawet za bardzo się nie
spóźniłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz