Jutro czeka mnie pierwszy test -
okaże się, czy ja cokolwiek kumam w tym dzikim narzeczu. Sprawy nie
ułatwia fakt, iż test będzie ze składni, czyli językoznawstwa czyli
czegoś czego ślepe myszy serdecznie nie cierpią. Od czwartkowego
południa mam wolne i miałam się uczyć, ale jakoś nie wyszło. Teraz
zostało pół dnia, to przecież i tak się nie nauczę. Lepiej pójść na
spacer. Przyszła M. i poszłyśmy poguliać.
W Tomsku są 62 pomniki. O kilku już wspominałam, ale bez szczegółów. Znajdą się więc one również w poniższym przeglądzie.
Pomnik szczęścia
reprezentowany przez wilka siedzącego z wywalonym do góry brzuchem.
Podobno pochodzi z jakiejś bajki, ale nie chodzi o "Wilka i Zająca",
gdzie wilk był bardzo głodny, a jak się najadł to był tak szczęśliwy że
śpiewał. Podobno przy tym pomniku było nawet specjalne urządzenie, które
po wrzuceniu monetki śpiewało, ale jak większość ciekawych rzeczy w
Rosji zaginęło w akcji.
Pomnik elektrykom wyrzeźbiony. Koleś na wyrzeźbionej latarni wymienia wyrzeźbioną żarówkę.
Kilka metrów nad ziemią pomnik nauczycielom stoi
oczywiście przed korpusem głównym mojej uczelni, przypominam, że jest
to Tomski, Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny. Przedstawia siedzącego
przerażonego ucznia, a nad nim stojącego z bardzo groźną miną
nauczyciela.
Pomnik kapci -
tak tak, takich domowych, trochę większych, niż naturalna wielkość.
Stoją przed wejściem do hotelu z podpisem: "wchodź i czuj się jak w
domu". Oczywiście mysz ma fotę jak w nie pakuje swoje kopytka :P Ale
strasznie zimne są takie kamienne bamboszki.
Pomnik Lenina po
raz II oprócz tego wielkiego na prospekcie własnego imienia jest też
Wowa w wydaniu niemal kieszonkowym, to jest naturalnej wielkości. Może
jest to wersja na czasy kryzysu? Stoi na niewielkim postumencie, na
który bez problemu można się wdrapać, także Mysz ma również fotkę u stóp
Lenina. Żeby było ciekawie stoi na ulicy Szewczenki, żeby nie zapomniał
Ukrainiec, pod czyim butem jego miejsce. Swoją drogą jest to dość
zadupiasta ulica i nie jestem pewna czy postawienie tam pomnika ojca
narodu nie było sabotażem.
Pomnik studenctwa
(względnie studenckości, nie wiem jak to dokładnie przetłumaczyć)
niestety nie ma tam flaszek ani skrętów wręcz przeciwnie jest bardzo
nabożnie, bo nad żakami czuwa ich patronka, święta Tatiana, a nad
Tatianą aniołki. Przy okazji, czy ktoś może mi wyjaśnić dlaczego w
Polsce nie mamy żadnego patrona?
Pomnik Czechowa Podobno
Anton Pawłowicz był kiedyś w Tomsku przejazdem i wypowiadał się o nim z
dużym niesmakiem, że brudno, że błoto, i że nic się nie dzieje.
Zachciało się francuskiego mydła i bruków? W carskiej Rosji? Jak
nietrudno się domyślić, Tomczanie nie zachowali pisarza we wdzięcznej
pamięci, dlatego pomnik, który mu wystawili, jest groteskową karykaturą.
Zwłaszcza wielkie stopy wtapiające się w bruk robią wrażenie. Legenda
głosi, że student, który nie nauczył się na egzamin powinien pójść i
złapać Tośka za nos, a na pewno ze wszystkich pytań wylosuje to jedno,
na które zna odpowiedź. Sądząc po tym jak bardzo w porównaniu z resztą
ciała nos się świeci, tomscy studenci nie różnią się niczym od studentów
z reszty świata.
I Love Tomsk
- taki napis z półtorametrowych liter stoi na jednym z głównych placów
miasta, stosunkowo niedaleko Lenina. Biedak chyba strasznej
niestrawności musi dostawać patrząc na ten ewidentny przejaw
imperializmu amerykańskiego.
Pomnik rakiety znajduje
się tuż koło mojego akademika. Przechodzimy koło niego idąc na
przystanek. Oprócz rakiety jest tam też jej konstruktor i coś co
przypuszczalnie ma przedstawiać orbitę, albo układ słoneczny, bo jest
plątaniną łuków i kulek. Tablica informuje, że ten wielki człowiek
skonstruował tę wielką rakietę, a co najważniejsze, tomskie go wydało
plemię. W Tomsku znajduje się fabryka części do rakiet. Na miejscowym
uniwersytecie elektrotechnicznym jest wydział rakietotwórczy. Studiować
mogą na nim jedynie osoby z rosyjskim obywatelstwem, bo wszystko czego
się uczą jest objęte ścisłą tajemnicą państwową. Nie udało mi się
dowiedzieć, gdzie jest ten uniwersytet, bo to też ściśle tajne.
Dziecko w kapuście
Przed szpitalem położniczym, jakby ktoś nie wiedział do czego taki
przybytek służy, stoi sugestywna rzeźba. Na dobrą sprawę jednak, skoro
dzieci znajduje się w kapuście, to poco taki wielki szpital,
wystarczyłaby szklarnia. Wśród liści, między nóżkami malucha leży garść
monet. Nie wiem czy wrzuca się je tu jak do fontanny, żeby powrócić, czy
wręcz przeciwnie ma to być taka ludowa antykoncepcja.
Rubel
Niedaleko Tatiany stoi dwumetrowa podobizna monety jednorublowej. Wieść
gminna głosi, że kiedyś obok była też moneta 0 rubli, ale bardzo szybko
znikła, nie wiem czemu. Może uznano, że źle to marketingowo wygląda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz