Jak wyjeżdżałam, to mama i bardziej
doświadczeni znajomi straszyli mnie, że tu się je tylko słoninę i
kiełbasę, więc jako trawożerce czeka mnie tu śmierć głodowa. Okazuje
się, że nie jest aż tak źle, choc mój jadłospis faktycznie znacznie się
skurczył. W wydziałowej stołówce jedyne co jest bez mięsa to duszona
kapusta i puree ziemniaczane, które konsystencją bardziej przypomina
zupę. T. twierdzi, że oni w ogóle nie odcedzają ziemniaków przed jego
zrobieniem. Ja jednak podejrzewam, że puree jest z proszku i leją
poprostu więcej wody, żeby wyszło więcej jedzenia. W piekarniach
podstawowym dobrem są tzw pierażki występujące w wersji pieczonej, albo
smażonej. Pieczone robi się z ciasta jakby drożdżowego. Mogą być na
słodko albo na słono i przypominają nasze drożdżówki. Z tą różnicą, że
słony ich wybór też jest spory np: z kapustą, jajkiem i cebulą,
ziemniakami, grzybami, boczkiem kurczakiem i ryżem kiełbasą itd. Smażone
są z ciasta, jak na mój gust pseudopączkowego i są nieco większe od
pieczonych. Występują tylko z nadzieniem słonym zwykle kapusta,
ziemniaki, jajko, albo mięso. Zamiast budek z kebabami i hotdogami są
Sybirskie bliny. Blin to duży naleśnik składany na czworo, do którego
można wsadzić wszystko. Podobnie jak pierażki, występują w wersji
słodkiej (ze skondensowanym mlekiem, twarożkiem i rodzynkami,
banananami, wiśniowym syropem, sosem czekoladowym), albo słonej (boczek,
kurczak, świeże warzywa, żółty ser smażona cebula, różne sosy). Płaci
się oddzielnie za każdy składnik, więc można robić własne kompozycje.
Wychodzi naprawdę pyszne i najadalne. Dzięki temu, że mieszkam z
rosjankami, które czasem jeżdżą do domu, mam okazję spróbować również
domowych wyrobów. Najbardziej smakował mi kabaczkowy kawior, czyli pasta
z marynowanych kabaczków. Swoją drogą prawdziwego kawioru jeszcze nie
miałam okazji skosztować. Trzeba to będzie koniecznie nadrobić. R.
przywiozła ostatnio swój narodowy tatarski przysmak zwany ciak-ciak.
Jest to strasznie słodkie i strasznie lepkie. Małe kuleczki z ciasta
jakby ptysiowego posklejane dużą ilością miodu.
Jeśli chodzi o ciekawe kulinarne
obyczaje to większych anomalii nie odnotowałam. Może poza tym, że chleb
dają do wszystkiego nawet do ryżu i makaronu, ale po Hiszpanii i
Włoszech to już raczej mnie nie dziwi. Obowiązkowo też trzeba wszystko
popijać, najlepiej czajem. Rosjanie uważają, że jedzenie na sucho jest
bardzo niezdrowe dla żołądka. Czyli zupełnie przeciwnie niż
europejczycy, którym pakuje się do głowy od dzieciństwa, że pić można
tylko przed posiłkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz