poniedziałek, 7 kwietnia 2014

04, 05, 06.04.2014 - Nowosybirsk

Stolica Syberii to niezbyt stare miasto. Jej budowa zaczęła się pod koniec XIX w., a prawa miejskie otrzymała w 1903 r. Do rewolucji nosiła nazwę Nowomikołajewsk, na cześć ostatniego z Romanowów. Obecnie jest trzecim, co do wielkości, rosyjskim miastem i liczy sobie ok. półtora miliona mieszkańców (z aglomeracją 3), więc to taka Warszawa. Ze względu na swój młody wiek, Nowosybirsk nie posiada zbyt wielu historycznych zabytków, ale za to jest zoo, rzeka i parę ciekawych pomników, ale po kolei.

Żeby poznać Rosję od podszewki, a przy tym, rzecz jasna, zaoszczędzić, jako środek transportu wybraliśmy autostop, a zakwaterowanie znaleźliśmy przez www.couchsurfing.org Wszyscy nas straszyli, iż żaden samochód nie weźmie aż trzech osób. Tymczasem ledwo wysiadłyśmy z marszrutki, nie zdążyłyśmy nawet dojść do wylotówki, jak już zatrzymał się koło nas samochód. Jego kierowca (Gruzin) odwoził pasażera, swego przyjaciela (Kazacha) na samolot do domu. Tym sposobem zwiedziłyśmy jeszcze nowosybirskie lotnisko. W Nowosybirsku gościł nas natomiast bardzo sympatyczny, młody uczony (chemik) dzielący mieszkanie ze swym przyjacielem z Gambii, który jest jedynym czarnoskórym D.J. w mieście. Ponieważ widok ludzi o tak nietypowej karnacji nie jest zbyt częsty na Syberii, to babcie w metrze mdleją na jego widok, a rodziny na niedzielnych spacerach oferują 500 rubli za możliwość zrobienia sobie wspólnego zdjęcia. W Nowosybirsku sowiecka myśl urbanizacyjna przeprowadziła eksperyment oddzielenia nauki od zwykłych ludzi. W latach 50tych nad Obem, pośród tajgi, ok. 30 km od centrum, powstał Akademgorodok, czyli coś na kształt amerykańskich kampusów. W skład osiedla, które dziś już liczy sobie ok. 50000 mieszkańców, stało się więc raczej małym miasteczkiem, wchodzą budynki wydziałów, obiekty sportowe, park techniczny i ogród botaniczny, akademiki, tereny rekreacyjne i blokowiska przeznaczone dla pracowników uczelnianych. Mieści się tam syberyjski oddział Rosyjskiej Akademii Nauk, oraz jedyne na świecie muzeum Słońca. W Akademgorodkie znajduje się również pracująca na Obie hydroelektrownia, dla funkcjonowania której utworzono wielki zalew zwany Obskim Morzem. To właśnie na jego brzegu mieliśmy przyjemność mieszkać. Ponieważ jest to woda stojąca, to do tej pory pokrywa ją gruba warstwa lodu, popękanego wprawdzie gdzieniegdzie, ale i tak wybraliśmy się po nim na spacerek. Lód jest tak gruby, że w szczeliny można wsadzić rękę aż do ramienia, a i tak do końca daleko. Dokonaliśmy abordażu na opuszczoną barkę, strzeżoną jedynie przez przyjaźnie nastawionego bernardyna i małego kotka. Głównym punktem programu wyprawy do Nowosybirska  było oczywiście słynne Zoo, gdzie podziwiać można efekty gwałtu dokonanego przez lwa afrykańskiego na tygrysicy bengalskiej, czyli lygrysy oraz białe niedźwiedzie. Oprócz tego wiele radości dostarczyły nam lemury, martyszki, tamaryny oraz wszelkie inne małpowate stworzenia. Na wybiegu z niedźwiedziami czekała nas miła niespodzianka, bo, oprócz pary dorosłych osobników, po śniegu toczyła się też mała, puchata, biała kuleczka.


Główna różnica między polskim, a rosyjskim zoo, jest taka, że oglądający zamiast w bezpiecznej odległości znajduje się metr od klatki, dzięki czemu może swobodnie, mimo tabliczki o zakazie, karmić zwierzęta. Dorośli niefrasobliwie podtykali gołymi rękami jabłka niedźwiedziowi, a nieco bardziej płochliwe dzieci poiły małpki soczkiem przez słomkę. Przy klatce ogrodzonej siatką, o zbyt małych oczkach, by wsunąć przez nie całą dłoń popularną techniką okazało się podawanie jedzenia na kartach kredytowych. Poza tym, niektóre klatki przedstawiały sobą ciekawą koncepcje rozmieszczenia zwierząt, np. w jednym boksie, z kolorowymi tropikalnymi ptakami kicał syberyjski zając bielak, a pod figlującymi na gałęziach lemurami tuptał sobie spokojnie jeż.

Nowosybirsk nie byłby rosyjskim miastem, gdyby nie miał kilku fascynujących pomników. Na głównym placu (oczywiście Lenina) znajduje się wielki pomnik (oczywiście Lenina) flankowany z jednej strony przez dwóch żołnierzy, a z drugiej przez robotnika i kołchoźnice.


Za ich plecami znajduje się jeden ze słynniejszych budynków w mieście, czyli Teatr opery i baletu, który, ku naszemu zaskoczeniu, okazał się całkiem ładny.  Dookoła wodza rewolucji ćwiczą akrobacje dzieciaki na rowerach i rolkach. Poza tym, widzieliśmy też pomnik sygnalizacji świetlnej postawiony z okazji 70tej rocznicy zamontowania pierwszego takiego wynalazku w mieście,


pomnik maszyny do szycia postawiony z okazji nie pamiętam której rocznicy powstania zakładów szwalniczych


i skwerek łącznościowy z latarniami w formie telefonów i ławką w kształcie cyferblatu. 



Wieczorem poszliśmy nad rzekę, gdzie Mysz nawet zamoczyła nóżki. Był to czyn dość heroiczny i uważa za sukces, że nie odpadły w trakcie pozowania do zdjęcia.


W Nowosybirsku znajduje się też kilka cerkwi, z których udało nam się odnaleźć jedynie tę najstarszą, czyli sobór św. Aleksandra Newskiego, gdzie uwagę zwracają (podobno) kolorowe freski, w tym galeria portretów Romanowów, rozstrzelanych w Jekaterinburgu. Jest też rzymskokatolicka katedra przemienienia pańskiego, gdzie odbywają się msze po rosyjsku i polsku, ale nie udało się nam tam dotrzeć.

Na koniec jeszcze dwa słowa o metrze, bo tak tak, w Nowosybirsku jest jedyne na Syberii metro. Ma aż dwie linie. Jedna z nich przechodzi przez rzekę, co jest niezwykłym powodem do dumy dla miejscowych, ale okazało się to straszną ściemą, bo wprawdzie tory przechodzą nad rzeką, ale są zamknięte w szczelnym tunelu i nic nie widać. Mimo wszystko, warto się nim przejechać by obejrzeć kilka stacji. Każda jest inna i ma niepowtarzalny charakter, np. Gagarina jest urządzona bardzo nowocześnie, futurystycznie i kosmicznie, przeważa kolor niebieski i srebrny a na jednej ze ścian uśmiecha się do nas podświetlany bohater sowieckiejj kosmonautyki, na Rećnom wagzale można podziwiać witraże przedstawiające różne miasta Syberii, a na Sibirskoj mozaiki prezentujące wybitnych obywateli miasta. Mysz dowiedziała się przy tej okazji, że w Rosji stacja przesiadkowa ma inną nazwę dla każdej przechodzącej przez nią linii, co może na przyszłość ułatwić poruszanie się po wielkich miastach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz