sobota, 20 lutego 2016

The Time Square New Year's Eve ball drop

Jak wiadomo, w Nowym Yorku najsłynniejsza zabawa sylwestrowa odbywa się co roku na Times Square. Cała idea polega na tym, że po południu wciągają na słup szklaną kulę, a potem w coraz większym napięciu czekają na jej opuszczenie o północy. Oczekiwanie jest oczywiście uprzyjemnione przez rozmaite atrakcje, których dokładny plan jest rozpisany co do minuty*.

W niefrasobliwości swojej myślałyśmy, że zrobimy nocny obchód miasta, a na Times Square wpadniemy na sam moment kulminacyjny. O nie nie nie, nic bardziej mylnego. Program artystyczny zaczyna się o godzinie 18 i już wtedy nie ma gdzie szpilki wetknąć nie tylko na samym placu ale w jego szeroko rozumianych okolicach. My dotarłyśmy na miejsce ok. 19 i bawiłyśmy się pod odległym telebimem w loży dla ubogich krewnych, czyli wśród Latynosów i Hindusów. Następnego dnia rozmawiałyśmy z pewnym chłopakiem, który był na samym placu, ale przyszedł o 13:00 i już było gęsto. Szczęśliwcy, którzy dostali się do centrum wydarzeń, zostali obdarzeni przez organizatorów pamiątkowymi kapeluszami, szalikami i balonami z napisem "the Times Square New Year’s Eve 2015", albo coś w tej podobie. My do tej elity nie należałyśmy, więc mundurki te obejrzałyśmy dopiero na telebimie.

Ze względu na zagrożenie atakami terrorystycznymi, imprezy sylwestrowe we wszystkich miastach zostały odwołane, ale wietrzne miasto Nowy York nie może przecież się poddać, więc policjanci z całego kraju przybyli, by umożliwić jego mieszkańcom doroczną zabawę pod szklaną kulą. Wszystkie ulice w pobliżu Times Square były zamknięte dla ruchu samochodowego i otoczone kilkoma kordonami policji. Żeby dostać się do środka trzeba było przejść kilka kontroli bezpieczeństwa. Nie ma mowy o wniesieniu jakiś napojów czy krzesełka. Nie zazdroszczę więc tym, co siedzieli na placu od południa. Toalet, szczerze mówiąc, też nigdzie nie napotkałyśmy. Wszędzie za to stały policyjne samochody, latały helikoptery i miało się wrażenie, że wielki brat się nami opiekuje.

A co się działo na scenie?

Przez sześć kolejnych godzin wychodziły na nią różne celebryckie, amerykańskie osobistości, takie jak: Allison Hagendorf, Maggie Rulli, Kimberly Guilfoyle i Eric Bolling uśmiechając się, wysyłając Nowojorczykom słitaśne kisski i życząc im wspaniałego Nowego Roku. Nawet sam burmistrz się pojawił, by wznieść ze swymi mieszkańcami toast. Na minute przed wybiciem każdej godziny pojawiała się na scenie jakaś gwiazda, aby wspólnie z widzami odliczyć ostatnie 60 sekund, byli to m.in. Anderson Cooper, Bill Nye i Raul de Molin.

Wystąpiło kilka zespołów tanecznych, kilku muzyków i oczywiście przedstawiciele sponsorów. Najbardziej zachwycił Mysz występ zespołu muzycznego armii amerykańskiej. Zapewne większość z was wyobraziła sobie właśnie wojskową orkiestrę dętą - nic bardziej mylnego. Było to stado odzianych w miniówki panienek śpiewających i kręcących tyłkami w stylu starego musicalu, o tym, że amerykańska armia jest najlepsza, niesie kaganiec demokracji, a uciśnione narody wypatrują jej jak zbawienia i że misją dziejową Ameryki jest zaprowadzenie pokoju na całym świecie. Po takim dictum człowiek na prawdę się zastanawia czy nie pomylił samolotów i zamiast na Times Square nie stoi na Placu Czerwonym. **

Oprawę muzyczną zapewnili też: Carrie Underwood, Luke Bryan, Demi Lovato i Daya. Co ciekawe, w planie było napisane jakie dokładnie piosenki zaśpiewają,

A tuż przed północą Jessie J łamiącym się ze wzruszenia głosem odśpiewała "Imagine" Johna Lennona, wszakże słynnego Amerykanina.

Na ciekawy pomysł wypromowania się wpadła firma wypożyczająca smokingi Generation Tux. Ogłosiła plebiscyt na najsympatyczniejszą parę której zasponsoruje ślub w noc sylwestrową na Times Square. Cały naród głosował, a zwycięzców powitał sam założyciel i szef firmy George Zimmer. Alfredo i Monica Hernandez oprócz tego, że pobrali się na scenie na oczach milionów, to jeszcze dostali w prezencie od firmy podróż poślubną do luksusowego hotelu w Cancun. Przy okazji może będą mogli odwiedzić babcię w okolicy?

Nic tak nie porusza tłumów jak romantyczne historie. Był więc jeszcze jeden konkurs, którego rozstrzygnięcie przewidziano na te noc. Przybywające na imprezę pary miały napisać, dlaczego , są wyjątkowe. Wygrała Amerykanka, która przybyła ze swym mężem polskim inżynierem, którego poznała 8 lat temu i bardzo długo byli ze sobą na odległość, bo dzielił ich wielki ocean, ale miłość pokonuje wszelkie przeszkody i odległości więc na reszcie są razem.

Jeśli jeszcze nie umarliście na cukrzyce, oto nadchodzi kulminacyjny moment: o godzinie 23.59 opada szklana kula. Ma ona 12 stóp średnicy i waży prawie 12 000 funtów. Oświetla ją ponad 32 000 led. Pokonuje 70 stóp w przeciągu minuty i tłumy szaleją. Nad placem wybuchają fajerwerki, bardzo słabiutkie swoją drogą, pewnie w obawie, by nie uszkodzić helikopterów, na widzów spadają tony konfetti, świeżo upieczeni małżonkowie całują się na scenie a tysiące innych par pod sceną. Midnight Kiss jest transmitowany na cały świat. Zmarznięci śmiertelnicy oglądają ten szał na telebimach i tuż po północy rozchodzą się do domów, albo na porządne imprezy.

*Jako ilustracja początek rozkładu jazdy

6:00 p.m. to 6:03 p.m.          

Lighting and Raising the Times Square New Year’s Eve Ball
6:04 p.m. to 6:07 p.m.

Intro of Webcast Stage

6:07 p.m. to 6:21 p.m.          

SAFA Chinese Cultural Performance
** Pewna moja znajoma uczyła angielskiego w przedszkolu chasydzkim, a potem przeniosła się do przedszkola Montessori. Na pytanie, jak jest w nowej pracy, odpowiedziała: też koszer tylko, że inny. Nie mogę się oprzeć temu wrażeniu i tutaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz