wtorek, 11 marca 2014

Maslnica

W poprzedni weekend, podobnie jak katolicy, prawosławni żegnali karnawał. Ostatni tydzień tego radosnego okresu nazywa się маслничная неделя, czyli w wolnym przekładzie "tłustym tygodniem". W tym czasie należy smażyć mnóstwo blinów i wcinać je wraz z rodziną i przyjaciółmi, w tym celu odwiedza się wszystkich krewnych i znajomych królika, oraz przyjmuje się ich wizyty. Ukoronowaniem jest прощёное воскресенье, czyli niedziela przebaczenia. Jak sama nazwa wskazuje, tego dnia wybaczamy wyrządzone nam krzywdy i upraszamy wybaczenia u innych, a jak się już wszystkim wszystko wybaczy, można ciepło się ubrać i ruszyć do miasta, gdzie czekają ciekawsze atrakcje.

Bohaterką dnia jest kukła Mara, uosabiająca odchodzącą zimę, a gwoździem programu jest jej spalenie. W Tomsku tego dnia odbyło się kilka konkurencyjnych imprez: na naszym uniwersytecie, na politechnice, na placu Nowosobornym, a także nad rzeką. Wiedzione patriotyzmem lokalnym, najpierw wybrałyśmy się na nauczycielski skwer pod TGPU*, gdzie było dość biednie. Kukła była niewielka, ale za to zapał wodzirejów ogromny. Wyginając śmiało ciało na prowizorycznej scenie, w rytm muzyki rodem z budki z hot-dogami zachęcali dzieci do dzikich tańców wokół kukły, oraz do brania udziału w rozlicznych konkurencjach sportowych, jak np. skoki do celu, albo wyścigi w workach. Nie mogłyśmy sobie darować przyjemności przyłączenia się do małych Tomczan i chwilę pokłusowalyśmy wokół słomianej baby.


Potem jednak przeniosłyśmy się do centrum, gdzie było znacznie bardziej interesująco. Na placu Novosobornym można było się przejechać baśniową karocą przyozdobioną łańcuchami choinkowymi, albo wskoczyć na grzbiet wielbłąda lub renifera. Mysz przejażdżkę sobie darowała, ale nie omieszkała zwierzaków pomacać i uważa za niezwykle fascynujące, iż pierwszy kontakt z wielbłądem miała w środku Syberii.


Na tymże placu stoją też lodowe rzeźby przedstawiające Miszkę, Zajkę i Leoparda, czyli maskotki soczijskie, oraz reprezentantów różnych dyscyplin. Jest nawet rzeźba przedstawiająca 5 kółek i, o dziwo, wszystkie są otwarte. Oprócz figur z lodu, wykuto również kilka zjeżdżalni, na których Mysz oczywiście musiała się poślizgać.



 

 

Główne miejskie obchody Maslnicy miały jednak miejsce na placu teatralnym nad rzeką. Wokół wielkiej kukły stało mnóstwo straganów z jedzeniem. Poza blinami było niestety głównie mięso - mrożone, wędzone i grillowane. Można było nabyć drewniane zabawki, naczynia szkatułki, czy biżuterię, wełniane skarpety i haftowane serwetki wszystko oczywiście podobno handmade, mam jednak podejrzenia że może i hand ale made in China. Mysz sprezentowała sobie balonika z helem, który niestety chyba był podrabiany, bo zaledwie po dwóch dniach zamiast dumnie szybować pod sufitem zwisł smętnie pod szafą. Na całym placu rozstawiono mnóstwo małych scen, na których w rytm ścieżki dźwiękowej z dowolnie obranego ruskiego tira szalały dziewczyny poprzebierane za babuszki udając, że umieją śpiewać z playbacku. Prawdziwi rosyjscy mężczyźni mogli natomiast wykazać się swą prawdziwą, rosyjską męskością wspinając się na drewniane słupy, albo walcząc na gołe pięści. O godzinie W kukła spłonęła, na niebie pojawił się niebiesko-biało-czerwony dym*, tłum zaczął rozchodzić się do domów, a my razem z nim. W drodze powrotnej jeszcze sprawdziłyśmy czy Tom jest zamarznięty i sądząc po tym, że na środku nurtu obozują przeręblowi wędkarze, to chyba tak.


* томский Государственный  педагогический университет (tomski, państwowy pedagogiczny uniwersytet) to dla tych, którzy nie czytają uważnie i nie pamiętają, gdzie mysz się aktualnie uczy.

* barwy flagi federacji rosyjskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz