piątek, 7 marca 2014

Powrót na Syberię

Mysz pojawiła się ponownie w Tomsku już ponad tydzień temu, ale zanim odespała różnicę czasu, ułożyła plan zajęć i oswoiła się z mrozem trochę minęło. Pierwsze zaskoczenie czekało ją od razu w autobusie z lotniska, otóż już o godzinie 8 rano zaczynało się rozjaśniać, podczas gdy w grudniu był to jeszcze środek nocy.

Pierwsze dni okazały się naprawdę mroźne, -28 stopni nieomal nie odmroziło mysich uszu, mimo syberyjskiej czapy i nawet sprawiło, iż przez kilka dni Mysz chodziła w szaliku. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy i teraz wiosna zbliża się wielkimi krokami, bo temperatura oscyluje wokół -10.

Jeśli chodzi o zajęcia, w tym semestrze Mysz postanowiła nieco bardziej wgryźć się w miejscową rzeczywistość, więc, oprócz standardowej literatury i języka rosyjskiego, będzie chodzić na historię Tomska, kulturę narodów Syberii oraz analizę masmediów. Na tych ostatnich rozmawialiśmy na przykład o obrazie Rosjan i ich fantastycznej olimpiadzie w oczach zachodu. Mysz, jako jedyny obecny na sali przedstawiciel zachodniej nacji,  urosła do rangi eksperta, a biorąc pod uwagę, że o olimpiadzie nie wiedziała nic poza tym, że dzięki niej Polska powiększyła swe terytorium o Królewiec, była to bardzo interesująca dyskusja. Dowiedziała się też, że Rosjanie (przynajmniej studenci  4 roku filologii rosyjskiej) w Tomsku są przeszczęśliwi, iż mają Putina, bo  gdyby nie on, to w Rosji panowałby burdel jak na Majdanie, który, nomen omen, jest sponsorowany przez Amerykę pragnącą  wkraść się w łaski nowego rządu, by na terenie Ukrainy móc postawić wyrzutnie rakietowe wymierzone w Rosję. Swe ogólno-humanistyczne wykształcenie w tym semestrze Mysz na koniec wzbogaca wykładami z najnowszej historii krajów zachodnich, które w praktyce sprowadzają się do omawiania programów kolejnych międzynarodówek, oraz sporów między nimi. Nareszcie dowiedziała się tam Mysz dlaczego biedny Stalin musiał podpisać ręką Mołotowa pakt z Niemcami, wcale nie dlatego, że planował rozebrać do spółki z Hitlerem Polskę, ale po prostu dlatego, że ani Francja, ani Anglia nie chciała z nim niczego podpisywać, a że akurat miał silną potrzebę coś podpisać na zachód od Bugu, to nie miał wyjścia. Zajęcia zapowiadają się ciekawie i Mysz z pewnością jeszcze wiele się na nich nauczy o swej historii.

W tak zwanym międzyczasie, w naszym apartamencie pojawiły się dwie kolejne niebojące się śniegu i mrozów Polki (A. oraz D.).Integracja międzynarodowa idzie więc pełną parą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz